Robaczki, których skuteczność podczas łowienia boleni i kleni jest już legendarna!
Woblery Hunter Insect - GŁĘBOKOŚĆ PRACY: 0 - 0.3m
PRACA:
Podczas tak niedocenianego swobodnego spływu na luźnej żyłce wobler po prostu leży na wodzie imitując nieporadnego robaczka, odnóża dodają mu naturalnego wyglądu i odwracają uwagę od kotwicy. Podczas prowadzenia Insekty smużą powierzchnię wody wyraźną pracą ogonową zostawiając za sobą warstwę trąconej wirującej wody.
PORADA:
Po raz kolejny polecam wypróbowanie łowienia na robaczki takie jakimi je widzę i jakie je stworzyłem. To nie jest typowy wobler który łowi ryby dzięki ruchom wywołanym przez napór wody na ster. To wobler, który w pierwszym rzędzie ma skusić zbierające owady z powierzchni. Takie łowienie nie tylko jest bardzo skuteczne, ale też emocjonujące i widowiskowe. Każde branie polega na tym, że ryba zasysa robaczka robiąc przy tym sporo hałasu i rozbryzg wody. Co się dzieje po zacięciu?! To już musisz sprawdzić samemu. Prowadząc z kolei Insekta na napiętej żyłce wobler robi sporo hałasu na powierzchni, powstaje fala i prowokuje klenie do ataku.
Często zdarza się, że atakowany jest wobler bezpośrednio po wpadnięciu do wody. Takie brania określane są jako „plum” – tu zasada jest prosta. Pamiętaj, że robaczki mogą być zaatakowane w każdej chwili i że na napięcie linki i zacięcie nie będziesz miał dużo czasu. To łowienie wymagające koncentracji i odrobiny refleksu. Dobrze jest zacinać jak wobler zniknie z powierzchni, lub jak poczujesz ciężar na wędzisku.
Firma Hunter Polska została założona 1 maja 2010 roku, ale już od listopada 2009 zajęliśmy się produkcją skutecznych
woblerów Hunter. Andrzeja Lipińskiego znacie. Doskonały wędkarz, wieloletni członek kadry Polski, Mistrz Świata, a jednocześnie niezwykle skromny, uczciwy i miły facet. O Jego osiągnięciach wędkarskich można pisać długo, ale i tak woli wspominać pierwszego pstrążka, pierwszego świadomie złowionego klenia czy bolenia. Łowi od dziecka, przygodę z woblerami ręcznie struganymi zaczął w okolicach 1995 roku.
Nazywam się Tomasz Skowronek, pierwszego okonia złowiłem w wieku 5 lat na "drabinkę", ciężarek gruntowy odlany z łyżki i kawałek rosówki. W sumie nic wyjątkowego - w Świnoujściu łowili/łowią na Kanale Piastowskim wszyscy od dziecka. Od tej pory jednak wędkowanie stanowiło dla mnie ważną część życia, a możliwość połączenia pracy z tą przyjemnością... bardzo to fajne.