Przynęty Fin-S Fish 7 cali
Największy z rozmiarów Fin-S-Fish to zabójcza broń na największe drapieżniki. Po sukcesach swych mniejszych odpowiedników, bez wahania sięgnąłem po tę przynętę, jednak dopiero po jakimś czasie nauczyłem się nią posługiwać. Pierwszy problem jaki napotkałem to sposób uzbrojenia tak dużej gumy. Odrzuciłem klasyczne główki jigowe, gdyż przy rozmiarze 10/0 lub 12/0 jakie byłyby odpowiednie do tej wielkości gumy, łuk kolankowy haka wystawał nieproporcjonalnie ponad grzbiet przynęty. Nie miałem pod ręką oryginalnych główek w kształcie trójkąta firmy Lunker City, jednak przypomniałem sobie sposób zbrojenia dużych gum 4Play. Drut z pojedynczą kotwicą pasował jak ulał, zaś sama przynęta nie straciła nic ze swej fenomenalnej pracy.
Trudno w naszym kraju jednoznacznie stwierdzić czy jakaś przynęta jest lepsza od innej w konfrontacji z dużymi drapieżnikami. Po prostu tych ostatnich jest u nas na tyle mało, że wyciąganie wniosków trwa czasem zbyt długo. Fin-S-Fish pokazuje jednak, że w nawet mocno eksploatowanych i przełowionych wodach, czają się jeszcze naprawdę niezłe ryby. Nie jest to oczywiście guma wyłącznie na okazy. Tej wielkości wabik zaatakuje już trzydziestocentymetrowy szczupak i trochę większy sandacz. Urzeka mnie także gama kolorystyczna, z której każdy wybierze coś dla siebie. Od naturalnych, perlistych barw, po ostre seledyny czy gumy różowe. Jak w wypadku innych gum tej firmy, tak i tutaj mamy do czynienia z najwyższej klasy silikonem, niesamowicie miękkim i plastycznym a jednocześnie trwałym i odpornym na uszkodzenia. Pozwala to bez obaw o zniszczenie wabika, łowić szczupaka za szczupakiem. Jednak aby móc się cieszyć wieloma rybami podczas jednej eskapady, nie wystarczy jej po prostu wrzucić do wody.
Sama guma bez obciążenia waży tyle, że bez trudu poślemy ją do wody. Przedstawiony wyżej sposób uzbrojenia wymusza niejako sposób jej prowadzenia i jest podobny do łowienia jerkami. Najlepsze efekty osiągam na płytkich i zarośniętych łowiskach łowiąc tam zarówno sandacze jak i szczupaki. Po zarzuceniu gumy pozwalam jej opaść na odpowiednią głębokość i spokojnymi poderwaniami sprowadzam do siebie. Odpowiednio manewrując wędziskiem jesteśmy w stanie nadać jej odpowiedni kierunek. Nie zapominam także o przerwach w prowadzeniu, które moim zdaniem są chwilami kluczowymi. Wtedy właśnie następuje większość brań. Po energicznym poderwaniu gumy, zatrzymuję ją w miejscu a ta wykonuje coś w rodzaju salta z bardzo wolnym opadaniem. Wygląda to dokładnie tak, jak gdyby chora lub ranna ryba próbowała resztkami sił poderwać się do góry. Rzadko który drapieżnik odpuści tak łatwej ofierze. Jednak to co w tego typu łowieniu jest najpiękniejsze, to sam moment brania. Nierzadko widać startującą do gumy rybę, łamiące się trzciny kocioł wody na powierzchni i agresywny atak po którym następuje chwila zupełnej ciszy. Ryba nie ucieka na boki, nie szarpie się i nie chlapie. Po prostu zatrzymuje się w miejscu i trzyma przynętę. Skupienie i refleks wędkarza pozwolą dociąć zdobycz w odpowiednim momencie i cieszyć się z widowiskowego holu.*
Wojciech Krzyszczyk
Lunker City to firma z USA specjalizująca się w projektowaniu i produkcji przynęt miękkich. W skład zespołu ekspertów wchodzą najlepsi specjaliści z różnych metod połowu, i to właśnie dzięki nim przynęty, które są przekazywane do handlu dla zwykłych wędkarzy odznaczają się wysoką skutecznością.
Przynęty Lunker City są projektowane i testowane w miejscach, gdzie rozpoczęła się ich historia, gdzie produkuje się ich najwięcej na świece i gdzie są najpopularniejsze wśród wędkarzy.
Fishing-Mart Sp. z o.o.
Partyzantów 69
43-316 Bielsko-Biała
VAT no: PL5472168548
salon@fishing-mart.com.pl